O bezpieczeństwo na drogach nie troszczą się wyłącznie służby mundurowe oraz ustawodawcy, którzy tworzą przepisy. Nie brakuje inicjatyw obywatelskich w tym kierunku. Jedna z nich, „Tiry na tory”, której celem było i jest przeniesienie transportu ładunków ciężkimi, wielkimi samochodami z dróg na torowiska.
O akcji
Wszystko zaczęło się ponad 20 lat temu. Wtedy przed siedzibą ministerstwa transportu zebrali się ci, którzy żądali od urzędników ograniczenia liczby ciężarówek, jeżdżących po polskich drogach. Protest doprowadził do narodzin akcji „Tiry na tory”, prowadzonej po dziś dzień przez łódzki Instytut Spraw Obywatelskich INSPRO.
Cel akcji się skonkretyzował. Jej uczestnikom chodzi bowiem o to, aby ciężarówki transportujące ciężkie kontenery, które znacząco wpływają na pogorszenie się jakości polskich dróg, robiły to z wykorzystaniem drogi kolejowej.
Stworzenie transportu intermodalnego
Uczestnicy akcji domagają się czegoś, co nie tylko ma już naukową nazwę, lecz również zostało zastosowane w praktyce, czyli transportu intermodalnego. Jest to taki rodzaj, w którym wykorzystywany jest więcej niż jeden rodzaj transportu do przewozu jednego ładunku, na przykład właśnie kontenera.
Transport modalny ma potwierdzone badaniami zalety, wśród których najważniejszą z punktu widzenia przedsiębiorców jest obniżenie kosztów transportu (bo przewóz towarów następuje szybciej), mniej formalności. Z punktu widzenia zwolenników akcji „Tiry na tory”, powoduje odciążenie dróg, bo ładunek będzie transportowany głównie poza nimi.
Przykład szwajcarski
W Szwajcarii dość szybko zrozumiano, że lepiej ciężkie ładunki transportować przede wszystkim koleją. Mieszkańcy wypowiedzieli się za tym w referendum w 1994 roku. Decyzja obywateli zaowocowała tym, że albo TIR korzystał z tak zwanej autostrady kolejowej, albo za transport po zwykłej autostradzie był płatny 85 euro za każde 100 kilometrów. Spowodowało to dwie korzyści. Po pierwsze, zwiększyła się liczba kontenerów przewożonych autostradami kolejowymi. Po drugie, rok w rok do szwajcarskiego budżetu wpływa dodatkowo w przeliczeniu na polską walutę aż 8 miliardów złotych. Pieniądze te przeznaczane są na dalszy rozwój i modernizację transportu modalnego.
Polska rzeczywistość
Choć akcja „Tiry na tory” zyskała wielu zwolenników i miała przełożenie na publikację w mainstreamowych mediach, jej realny wpływ na zmianę sposobu transportu jest znikomy. Aczkolwiek nie tak dawno doszło do spotkania ministra infrastruktury i budownictwa Andrzeja Adamczyka z przedstawicielami INSPRO, a temat transportu modalnego poruszony został również podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Klimat wydaje się więc zmieniać na korzyść. Eksperci do spraw transportu przestrzegają jednak przed nadmiernym optymizmem. Wskazując na jedną, ale jakże ważną przyczynę – polskie koleje są przestarzałe i nieprzystosowane do takich zmian. Żeby możliwe było ich przeprowadzenie, potrzebne są inwestycje, których wartość przez samego prezesa PKP oszacowana została aż na 47 mld zł.
Sprawdź: Systemy alarmowe – Elektromaniacy oraz ASG – Epasjonaci